- Jak było w Londynie ? - spytał Logan odgarniając włosy z mojej szyi, na której chwile później złożył serię pocałunków. Zaśmiałam się melodyjnie odchylając głowę delikatnie w tył.
- Cudownie. Uwielbiam tych ludzi, to miasto... - odparłam odwracając się przodem do niego. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, a on włożył dłonie do tylnych kieszeni moich spodni.
- Wiesz... Pomyślałem, że skoro już tu jesteś to moglibyśmy... - zaczął. Westchnęłam nerwowo, po czym momentalnie się od niego odsunęłam.
- Nie ma mowy. Za każdym razem kiedy tu jestem chcesz tylko jednego. Mam dość ! Pomyśl trochę - powiedziałam zdenerwowana. Wybiegłam z domu chłopaka.
Mogłam się domyśleć, że to się tak skończy. Zawsze chodzi o to samo... Niby dlaczego tym razem miałoby się coś zmienić. Przecież to Logan. On tak naprawdę mnie nie kocha. Najlepszym wyjściem byłoby zerwanie z nim, ale... Ja wcale tego nie chcę. Pomimo swoich wad jest bardzo wyjątkową osobą. Zawsze szczery, potrafi mnie rozśmieszyć, pocieszyć. Mało kto dociera do mnie w taki sposób. Jeśli mu zależy to się odezwie... Poczekam do końca tygodnia...
Tak też minął wtorek, środa, czwartek, aż w końcu nastał piątek. Ani wiadomości, ani połączenia, ani czegokolwiek. Nic. Był to dla mnie jednoznaczny znak, że to koniec. Może... To nawet lepiej ?
Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do Zayn'a. Dzięki niemu mogłam pojechać do Londynu jeszcze dzisiaj. Cudownie, że go poznałam. Nie tylko mam gdzie przenocować, ale też pobędę z nim przez ten czas. Poznam go bliżej, dowiem się coś więcej o jego przyjaciołach z zespołu. (...)
- Dziękuję, że zgodziłeś się mnie przyjąć - powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek. Położyłam swoją torbę na podłodze.
- Nie ma za co. Chciałabyś coś do picia ? - spytał.
- Dziękuję - usiadłam na kanapie, szukając pilota do wielkiego telewizora wiszącego na ścianie.
- Pod poduszką - odparł mulat opierając się o framugę drzwi. Nie czułam się komfortowo czują na sobie wzrok chłopaka, więc postanowiłam najlepiej nic nie robić. Po jakimś czasie Malik odpuścił i udał się do kuchni. Kiedy po całym mieszkaniu rozszedł się zapach domyśliłam się, że pewnie coś gotuje. Poszłam do kuchni, gdzie Zayn stał przy kuchence, co jakiś czas podrzucając naleśniki. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu, a po chwili on odwrócił się do mnie twarzą całując mnie.
Przerwał nam jego telefon. Zostałam pilnować posiłku. Do moich uszu dobiegły pojedyncze słowa, których wcale nie chciałam słyszeć. Byłam pewna, że Zayn ma dziewczynę. Łudziłam się, że jednak może coś z tego będzie, ale... To nie możliwe. On jest sławny, a ja tylko zwykłą dziwką. Zapewne pozwolił mi u siebie zostać licząc na to, że mu dam za darmo. Najwyżej będę spać w salonie. Nie robi mi to większej różnicy.
Do pomieszczenia wrócił Malik, który jak oparzony podbiegł do kuchenki i zaczął ją oblewać wodą. Nic dziwnego. Nie zauważyłam nawet kiedy znad patelni zaczął unosić się dym.
- Przepraszam cię bardzo. Zamyśliłam się trochę - zaczęłam panikować i pomagać mu ugasić pożar.
- Nic się nie stało - odpowiedział Zayn, po czym wylał mi na głowę wodę, którą miał w kubku. Zaśmiał się uroczo. Odwdzięczyłam się tym samym, a przy okazji zniszczyłam jego idealnie ułożoną fryzurę.
- A teraz przyznaj się, z kim rozmawiałeś - rozkazałam celując wodą w jego twarz.
- Z moją mamą - przerzucił mnie przez bark, a następnie zaniósł do łazienki. Wszedł pod prysznic i odkręcił wodę. Zaczęłam piszczeć, gdy tylko poczułam lodowatą ciecz na mojej skórze. W sumie Zayn wcale nie był lepszy.
- Wyłącz to, wyłącz ! - krzyczał. Śmiałam się z niego cały czas, aż w końcu wyregulowałam temperaturę.
- Nie zostawiaj mnie jutro - powiedział przyciągając mnie do siebie. Z mojej twarzy od razu zniknął uśmiech.
- Zayn... To nie jest takie proste...
- Jest. Powiedz komu trzeba, że chcesz z tym skończyć...
- Ale... - zawahałam się. - Wcale nie chcę. - najwyraźniej był zdziwiony moją odpowiedzią.
- Wiesz, jeśli chcesz to mogę cię zaspokajać - uśmiechnął się. Walnęłam go lekko w głowę.
- Tu chodzi o pieniądze. Chce się dostać na dobre studia - oznajmiłam.
- Mogę ci za nie zapłacić. Proszę, zrób to dla mnie - popatrzył mi w oczy - Dla mnie...
- Postaram się, co wcale nie oznacza, że wezmę od ciebie te pieniądze - musnęłam delikatnie jego wargi.
Zapukałam w drewniane drzwi. Uchyliłam je lekko. Ciągle tak samo. Mnóstwo dymu z papierosów unoszącego się w powietrzu i on za tym ciężkim, dębowym biurkiem.
- Co cię do mnie sprowadza ? - spytał zaciągając się szlugiem.
- Chce odejść...
- Nie widzę problemu. Nigdy się nie sprzeciwiałaś, jeden wieczór wolnego to nic takiego...
- Tyle, że na zawsze - oznajmiłam... Stanley zaczął się krztusić.
- Droga wolna, ale później nie wracaj, bo marnie skończysz - burknął obojętnie. Stałam jak wryta, szczerze zdziwiona jego słowami. - Na co jeszcze czekasz ? Wynoś się !
Zerwałam się i szybko uciekłam z budynku. Wreszcie... Poczułam się wolna. Nie muszę już więcej mieć kontaktu z tymi obleśnymi mężczyznami, którym po delikatnym dotknięciu stawał. Jak najszybciej chciałam o tym powiedzieć Zayn'owi. Jednak on nie spodziewał się mnie tak szybko. Skąd to wiem ? Wystarczył mi fakt, że właśnie uprawiał seks z jakąś drobną brunetką. Nawet nie zauważył, kiedy weszłam...
// Przepraszam, że tak długo czekaliście, jednak dopiero dzisiaj dostała weny. Mam nadzieję, że się wam spodoba i będę wdzięczna za wszelkie komentarze :) ♥